Poszło o podatki, nie o spłuczkę klozetową. Mimo tego, w ciagu jednego zaledwie wieczora, pewien amerykanski hydraulik stal sie co najmniej tak slynny jak nasz polski.
Nazywa się Joe Wurzelbacher, mieszka w Holland, w stanie Ohio i wczoraj wieczorem usłyszała o nim cała Ameryka.
Nie wie ponoċ jeszcze na kogo zagłosuje 4 listopada, ale ponad wszelką wątpliwośċ swoje 15 minut zawdzięcza Johnowi McCainowi, ktόry uczynił go głόwnym bohaterem trzeciej (ostatniej już na szczęście!) telewizyjnej debaty z Barackiem Obamą.
Myślicie może że republikańskiemu kandydatowi zatkał się klozet? Albo może, że przecieka mu kran?
Nie, nie, nie!
Choċ przyczyny były całkiem pragmatyczne, nie miały nic wspόlnego z hydrauliką.
Chodziło o podatki.
Dzien wcześniej Joe zamienił kilka słόw z Obamą, ktόry przyjechał na wiec do Ohio zabiegaċ o głosy niebieskich kołnierzykόw.
Joe, ktόry zamiast niebieskiego kołnierzyka miał niebieski t-shirt (ale do grupy demograficznej się zalicza), skarżył się, że na pomysłach podatkowych Obamy wychodzi jak Zabłocki na mydle.
Obama obiecuje (choċ niestety są to chyba raczej gruszki na wierzbie, aka kiełbasa wyborcza), że wszystkim ktόrzy zarabiają mniej niż ċwierċ miliona dolarόw rocznie, podatki obniży.
Ale Joe, ktόry od 12 lat pracuje w niewielkiej firmie, zalicza się do wąskiej grupy – 5% społeczeństwa – ktόra zarabia więcej.
Więc jeśli Kandydat od Nadziei i Zmiany będzie miał coś do powiedzenia, to podatki mu skoczą – ergo nie będzie mόgł wykupiċ swego biznesu – ergo nie zrealizuje swego amerykańskiego marzenia.
McCain przyczepił się do biednego hydraulika jak rzep do psiego ogona.
Z uporem godnym lepszej sprawy, przez kilkanaście minut tłumaczył, że Obama chce wszystkich hydraulikόw pognębiċ.
A przy okazji całą Amerykę.
Bo zamiast umożliwiċ hydraulikowi „rozprzestrzenianie bogactwa”, podetnie mu skrzydła -- polozy swoje lapska na jego ciezko zapracowanych hydraulicznych pieniadzach.
A co się wtedy będzie działo z amerykańskimi spłuczkami? Aż strach pomyśleċ. Będą chyba musieli wzywaċ hydraulikόw z Polski... :<
